Karnawał w Rio de Janeiro to największa wydarzenie karnawałowe na świecie. To jedno z marzeń, które udało mi się spełnić. Dokładnie 10 lat temu (w 2010), ale wspomnienia wciąż są żywe i ekspresywne, jak same obchody. Rytmiczne dźwięki samby, intensywne kolory, ekstrawaganckie stroje, tropikalne klimaty, porywające do tańca parady, radość życia, wszechobecne bębny – wydaje się, że świat na chwilę zatrzymał się miejscu. Poddajemy się otaczającej nas rzeczywistości, a radość wypełnia nas całkowicie. To chyba najbardziej radosne i pozytywne obchody, w jakich kiedykolwiek uczestniczyłam.
Do Brazylii na czas karnawału dotarłam dzięki zaproszeniu mojej przyjaciółki, z którą wówczas pracowałam. A że pochodzi z Rio de Janeiro, które jest jej rodzinnym miastem, miałam możliwość doświadczyć prawdziwego karnawału, tak jak świętują Brazylijczycy. Razem z jej rodziną i przyjaciółmi przez kilka dni zanurzyliśmy się w szaleństwie parad, muzyki, tańca, jedzenia. Na czas karnawału Brazylijczycy mają generalnie wolne. Zresztą to kraj dość hojny w tej kwestii – nawet na czas meczów drużyny narodowej w ciągu dnia, wszyscy udają się do baru, by potem wrócić do biura. To co ma być przy karnawale?
Ląduję w słoneczny i upalny dzień na lotnisku w Rio. Nie wiem czego się spodziewać. W Brazylii jestem po raz pierwszy. Fawele po drodze wywołują u mnie mieszane uczucia. Docieram do Botafogo, gdzie mieszka moja przyjaciółka. Niedaleko w sąsiedztwie jest kolejna fawela – Dona Marta. Dostaję kilka instrukcji na temat bezpieczeństwa i poruszania się po Rio. Zasada numer jeden – nie rzucać się w oczy. Na szczęście w Brazylii, mimo jasnej karnacji, jest to prostsze niż w innych krajach latynoamerykańskich. Napływ przez wieki imigrantów ze wszystkich stron świata i ich mieszanie spowodowało, że spotka się tu różnorodnych ludzi. Ale nie rzucanie się w oczy to również brak biżuterii (poza ozdobami wykonanymi z drewna, koralików, metalu), nie noszenie przy sobie dużej gotówki czy cennych przedmiotów. Zmuszona jestem zostawić moją lustrzankę w domu, by nie ściągnąć na nas nieprzyjemności. Zdjęcia na ulicy telefonem. Przez następne lata byłam w Rio jeszcze kilkakrotnie i sytuacja bezpieczeństwa stopniowo się poprawiła, więc te środki już nie muszą być tak stricte przestrzegane. Co nie znaczy, że nie trzeba zachować ostrożności. Wówczas jednak zostawiłam wszystko w domu i po prostu upajałam się karnawałem.
Wszystkim karnawał w Rio de Janeiro kojarzy się z Sambodromo i pokazami szkół samby. Jednak moje pierwsze zetknięcie z karnawałem odbyło się w ramach blocos. To lokalne uliczne imprezy w ramach poszczególnych dzielnic miasta. Miasto publikuje plan blocos – kiedy i gdzie się odbywają. To darmowe imprezy dla mieszkańców, którzy chętnie i tłumnie w nich uczestniczą. Na początku procesji jest pojazd – platforma, gdzie gra muzyka. Często jest to muzyka na żywo. W żywiołowych rytmach samby pojazd wraz z podążającym roztańczonym tłumem przemierza ulice. Ludzie dołączają się po drodze, a tłum robi się coraz większy. Podobnie jak upał w upływem czasu. Często obchody mają miejsce w ponad 40 stopniowych temperaturach. Jest gorąco – dosłownie i w przenośni. Z pomocą przychodzą obnośni sprzedawcy lokalnego piwa i lodów z wódki.
Stroje są skąpe, zarówno ze względu na upał, jak i kulturę brazylijską, która odsłania dużą część ciała. Wystarczy pójść na plażę, by zrozumieć. Wracając jednak do karnawału i blocos, uczestniczy często przebierają się. Czasami blocos mają specjalną tematykę, ale spectrum strojów jest duże. Często można spotkać piratów, pielęgniarki, aniołki, żeglarzy czy postaci z pop kultury. Tak naprawdę wszystko zależy od naszej wyobraźni. Ma być kolorowo i błyszcząco. Mogą to być po prostu akcenty lub brokatowy makijaż. Nie ma obowiązku przebierania się, ale dzięki temu całe wydarzenie jest jeszcze fajniejsze i większość osób przestrzega tej zasady.
W zasadzie w każdej części miasta trwa jakaś impreza, więc możemy wybrać te najbliżej nas. Blocos mają różną tematykę i style muzyczne. Poza tradycyjną sambą, można usłyszeć frevo, marchinha, axé. Nie ma dwóch takich samych imprez. Gromadzą one tłumy, a te najpopularniejsze są naprawdę tłoczne. Potrafią liczyć w milionach. Jeśli ktoś źle czuje się w tłumie, to może nie być to opcja dla niego. Jednak warto się ‘przemęczyć’, wtopić w tłum i podążyć w rytm bębnów wraz z innymi uczestnikami procesji. Radość i energia, która wypełnia ulice, jest jednorazowa i niepowtarzalna.
W Rio w trakcie karnawału jest ponad 300 blocos. Za najlepsze uznawane są te w Ipanema, Copacabana i Leblon (najbardziej prestiżowe), czyli te w dzielnicach nadmorskich. Są one najbardziej licznie uczęszczane, ale warto tu zajrzeć. Mają tą zaletę, że bryza morska schładza nieco upalną atmosferę oraz są trochę mniej wciśnięte w rozgrzane ulice miasta. Plaże są włączone w ich tematykę. Jednak polecam również mniejsze i bardziej lokalne, z mniejsza ilością turystów. Ze względu na miejsce zamieszkania – Botafogo – będzie jedną z moich preferowanych opcji. Wciąż bezpiecznie, ale mniej turystycznie. Inne lokalne blocos, na które warto się udać, to Gávea. W centrum odbywają się najbardziej zwariowane imprezy. Spotkamy tu relatywnie młodszych ludzi. Potem wszystko przenosi się do dzielnicy barów i klubów, głównie do Lapa.
Jednak karnawał w Rio nie może obyć się bez wizyty na Sambodromo. To obowiązkowy punkt, zwłaszcza podczas pierwszej wizyty w Rio. Bilety rozchodzą się błyskawicznie. Nasze zniknęły w przeciągu pół godzony od rozpoczęcia sprzedaży. Na szczęście ojciec mojej przyjaciółki zdążył kupić w pierwszych 5 minutach. Nie znaczy to, że jeśli nie załapiemy się na otwarcie sprzedaży, to już pozamiatane. Potem też dostaniemy, ale głównie od biur i pośredników. Miejsca są wzdłuż głównej alei parad i mamy różne rodzaje. Grandstand – to bilety wstępu ogólnego bez numerowanych miejsc. Panuje zasada, że kto pierwszy, ten lepszy. W większości zajęta jest przez Brazylijczyków i tu też się znalazłam. Strefa turystyczna w sektorze 9 jest podobna, ale ma miejsca numerowane. Można też kupić miejsce w lożach otwartych – frisas oraz bardziej luksusowych – camarotes. Bilety grandstand zapewniają niezłą widoczność. Nam się udało usiąść na środku, skąd maiłam dobry widok na całą długość alei i mogłam widzieć wszystko, co się dzieje od wejścia do wyjścia.
Sambodromo zostało zaprojektowane przez znanego architekta Oscara Niemeyera i oddane do użytku w 1984. Od tej pory co roku odbywają się tu parady, a dokładniej konkurs szkół samby. Może pomieścić 80.000 widzów na widowni i 5.000 uczestników na szerokiej alei Marquês de Sapucaí. Stadion stał się symbolem karnawału w Rio i świątynią samby jednocześnie. Samba definiuje Brazylię i jest jej religią; odzwierciedla fuzję kultury Afro-europejskiej. Patrząc na ludzi tańczących podczas imprez blocos, mają oni te rytmy we krwi. Mimo ciężkich prób, nie udało mi się osiągnąć takiej lekkości i ekspresji i naturalności. O energii, jaka jest potrzebna do tańca (zwłaszcza przy upale), już nie wspomnę.
Budowa sambodromo miała efekt uboczny – zniknęły parady szkół z ulic i zostały one przeniesione do zamkniętej przestrzeni, gdzie można dostać się tylko z biletem. Część szkół stara się jednak odwrócić ten trend i wrócić do korzeni – być bliżej ludzi.
Szkoły samby najczęściej wywodzą się z wiosek, faweli, reprezentują rożne dzielnice. Z jednej strony promują lokalną kulturę, z drugiej dają zatrudnienie wielu mieszkańcom. Często pomagają najuboższym. Bo próby i przygotowania do występu zaczynają się wiele miesięcy w przód. Każda szkoła ma swój unikalny styl i tematykę. W trakcie parady każda chce się zaprezentować z jak najlepszej strony, a sędziowie oceniają wiele elementów: stroje, historię, taniec. Ale i inne mniej oczywiste. Każdy gest jest ważny. Panel około 40 sędziów siedzi na całej długości alei i ocenia przeróżne detale. Będąc niewtajemniczonym widzem, nawet nie zauważamy niuansów, które długimi tygodniami są doprowadzane do perfekcji. Z perspektywy przeciętnej osoby to kolorowy, roztańczony tłum, który zaskakuje i zachwyca strojami, jak również wystrojem głównej platformy. Przyznam, że czasami tematyka potrafi być zaskakująca. Najczęściej wybierane są różne momenty historyczne, ale zdarzały się też przedstawienia wizyty u ginekologa. Jednak to hipnotyczne dźwięki samby oraz wspaniałe kolorowe i bogate stroje najbardziej mnie zachwyciły. Dla zainteresowanych istnieje możliwość kupienia niektórych strojów z wcześniejszych parad, ale taka przyjemność kosztuje.
W Rio jest ponad 100 szkół samby podzielonych na grupy. To szkoły z dwóch najlepszych grup występują na Sambadromo: Grupy Wstępu (Access Group) i Grupy Specjalnej (Special Group). Podczas zawodów zwycięzca Grupy Wstępu awansuje w kolejnym roku do Grupy Specjalnej. Szkoła, która plasuje się ostatnia w Grupie Specjalnej, spada do ‘drugiej ligi’, czyli Grupy Wstępu. Trochę jak w piłce nożnej z podziałem na różne ligi i rozgrywki, by zając odpowiednie miejsce w hierarchii. Do najbardziej znanych i wspieranych szkół należą: Beija Flor, Mangueira, Salgueiro, Sao Clemente.
„Rozgrywki” szkół samby odbywają się w ostatni weekend karnawału. Wstępne parady odbywają się w piątek i sobotę. Główne natomiast w niedzielę i poniedziałek. Zwycięzca ogłaszany jest w środę popielcową. Zwycięska parada odbywa się w pierwszą sobotę po ogłoszeniu wyników, w tym roku będzie to 29 luty.
Całość procesji tancerzy dopełnia około 200 do 400 bębniarzy, którzy nadają rytm i powodują, że całe sambodormo tętni i wypełnia się rytmiczną muzyką, co po paru godzinach zaczyna być męczące, nawet dla Brazylijczyków. Parada trwa cała noc – około 8 godzin. Zaczyna wieczorem, a kończy o wschodzie słońca. A że całość trwa 4 dni (noce), to tylko najwytrwalsi uczestniczą w całości. Nam wystarczyła jedna noc i to niepełna. Ale zdecydowanie warto!
Trzecim wierzchołkiem karnawałowego trójkąta w Rio są przeróżne bale. Najsłynniejsze odbywają się w Scala Rio czy hotelu Copacabana Palace. Magic Ball w tym ostatnim to najbardziej prestiżowe wydarzenie całego karnawału. To bale, podczas których się przebieramy. Podobnie jak w innej stolicy karnawału – Wenecji. Zresztą tradycja stamtąd się wywodzi. W 1840 roku żona ambasadora włoskiego, Clara Delmastro, zorganizowała w teatrze São Januário swój własny wenecki bal, który spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem i rozpoczął tradycję balów karnawałowych w Rio. Z mojego doświadczenia to jednak blocos i sambodromo definiuje karnawał przeciętnego Brazylijczyka, a bale preferowane są przez elitę i celebrytów.
Do Rio wracałam jeszcze kilkakrotnie, ale czas karnawału na zawsze pozostanie w mojej pamięci, jako jedno z wyjątkowych wyjazdów. To jednorazowe przeżycie, które warto raz w życiu doświadczyć!