1.Wszędobylskie kody QR
Gdzie się nie obejrzysz, tam są kody QR: na biletach, na produktach, w miejscach turystycznych. Nie służą one jednak tylko do odwołania do strony internetowej. Najczęściej to forma płatności. Skanujesz i płacisz za pomocą WeChat albo innej adekwatnej aplikacji typu Union Pay czy AliPay. Skanujesz kod na stoliku i automatycznie płacisz rachunek. Nawet uliczni muzycy używają kodów QR… Nie wspominając już, że na dworcu kolejowym nawet nie dostaniesz papieru toaletowego bez zeskanowania kodu QR… Masz wrażenie, że całe życie obraca się wokół nich… No coż, Chińczycy kochają kody QR, a rynek płatności mobilnych za ich pomocą silnie rośnie. Tym samym Chińczycy coraz bardziej odchodzą od tradycyjnie używanej gotówki, kart płatniczych czy wypłat z bankomatu.
2. Międzynarodowe karty kredytowe ograniczone
Wszystkie międzynarodowe karty kredytowe i płatnicze są akceptowane… ale w ograniczonym zakresie. Bez problemu zapłacimy w hotelu czy luksusowym centrum handlowym, ale już nie na dworcu kolejowym czy Family Mart. WeChat Pay, Union Pay* czy AliPay** to najbardziej powszechne formy płatności w Chinach. Dla turystów zostaje głównie gotówka… na szczęście zagraniczne karty działają bez problemu w bankomatach.
*Union Pay z siedzibą w Szanghaju to największa organizacja kart płatniczych– wg RBR’s Global Payment Cards Data and Forecasts całkowita wartość transakcji jest większa niż Visa czy Mastercard.
**AliPay – założone przez holding Alibaba i Jack Ma, obecnie z siedzibą w Szanghaju, największa platforma mobilnych oraz internetowych płatności. AliPay jest większa niż Pay Pal.
3. Niepowszechny język angielski
Z wcześniejszego doświadczenia wiem, że z językiem angielskim w Chinach nie jest łatwo. Nawet międzynarodowe słowa jak hotel czy taxi nie mają zastosowania. Jednak wobec większego otwarcia Chin na świat i większej liczby turystów spodziewałam się poprawy w zakresie komunikacji. Nic z tego. Lepiej znać podstawowe wyrażenia w mandaryńskim. Nawet panie sprzedające bilety na stadion olimpijski – jedną z głównych atrakcji turystycznych w Pekinie – słowa po angielsku nie znały i nie rozumiały nazw angielskich podanych w cenniku… Podobne doświadczenia mieliśmy w Pałacu Letnim czy Zakazanym Mieście. O lokalnych restauracjach czy sklepach nie wspomnę. W pięciogwiazdkowych lokalizacjach znajomość bywała w ograniczonym zakresie. Przekłada to się również na strony internetowe – większość stron atrakcji turystycznych jest dostępna tylko po chińsku albo oferuje ograniczone tłumaczenia. Nawet automaty z biletami na dworcu kolejowym w Szanghaju są tyko w mandaryńskim. Nie znając języka musimy udać się do kasy biletowej znajdującej się w osobnym budynki po drugiej stronie ulicy…
4. Powszechna inwigilacja
Będąc w Chinach trudno nie zauważyć powszechnej inwigilacji. Cenzura Internetu objawia się nie tylko poblokowanymi stronami (jak facebook, whatsapp, google maps), ale kontrolowaniem co przegląda indywidualny użytkownik. WeChat – odpowiednik zachodniego Whatsappa – jest monitorowany przez policję internetową. Jak wyjdzie się ze świata wirtualnego do realnego czekają nas wszędobylskie kamery na ulicach, skrzyżowaniach, dworcach. Szacuje się, że w 2018 roku było zainstalowanych 200 milionów kamer w całych Chinach, co daje przeciętnie 1 kamerę na 7 obywateli. Do 2020 roku planowane jest działanie 300 milionów kamer. Ponadto stosuje się system rozpoznawania twarzy do identyfikacji i śledzenia 1,4 biliona ludzi obecnie, a system przyznawania punktów poszczególnym osobom zmierza w kierunku słynnego odcinka Black Mirror. Już na powitanie na lotnisku ściągane są odciski wszystkich 10 palców i robione zdjęcia. Kamery maja nas już na celowniku.
5. Nie zawsze dotrzesz do celu
Cenzura Internetu objawia się między innymi zablokowaniem od kilku lat Google Maps, najbardziej popularnej wśród obcokrajowców mapy, która jednak działa w Chinach przy użyciu VPN lub offline. Podobnie ze znanymi mapami offline – Maps.me. Możemy korzystać z obu podczas naszego pobytu, należy jednak pamiętać, że od kilku lat nie były uaktualniane. O ile główne atrakcje nie zmieniły swojego położenia, więc dotrzemy do Świątyni Nieba czy stacji metra, to nauczona doświadczeniem nie polegałabym na nich w zakresie konkretnych restauracji czy barów. Wiele miejsc jest źle zaznaczonych (łącznie z naszym hotelem). W rezultacie kręcimy się w kółko, robimy kilometry i miejsca nie znajdujemy, żeby ostatecznie dowiedzieć się, że jest w innym kierunku.
6. Kontrole bezpieczeństwa na każdym kroku
Kontrole bezpieczeństwa kojarzą nam się z krajami terrorystycznymi lub mającymi w swojej historii incydenty terrorystyczne lub wysoki poziom przestępczości. Na Filipinach trzeba było przejść przez kontrolę przy wejściu do centrum handlowego; w Malezji czy na Bali sprawdzali lustrem podwozie samochodu, czy nie ma ładunku wybuchowego; W Gwatemali przy podróżach autobusowych trzeba było poddać się rewizji. Ale Chiny, gdzie jest bezpiecznie i istnieje już wspomniana inwigilacja? No cóż, trzeba się przygotować na liczne kontrole bezpieczeństwa. Nie tylko na lotnisku, ale przy wejściu na dworzec kolejowy czy do metra nasz bagaż czy nawet torebka zostanie prześwietlona, a my sprawdzeni. Dotyczy to również wejścia do wszelkiego rodzaju zabytków jak Zakazane Miasto czy Świątynia Nieba. Kontrole przebiegają błyskawicznie, jednak przy spiętrzeniu ludzi trzeba chwilkę poczekać.
7. Kraj nie dla miłośników wina
W Chinach tradycyjnie piję się Baijiu (biały alkohol) – rodzaj lokalnej wódki, spośród których MouTai uznaje się za trunek narodowy; albo piwo (Pijiu), które jest lżejsze i ma mniejszą zawartość alkoholu od tych z znanych nam w Europie. Jeśli szukamy wina to znajdziemy czerwony alkohol, czyli czerwone wino. Pod białym alkoholem nie znajdziemy białego wina, ale alkohole ciężkie. Czasami po prostu białego wina w karcie nie ma. Chiny produkują własne wino, jednak tradycyjnie kultura picia wina w Chinach jest niewielka, a lokalne marki są mało znane. W menu pojawia się coraz więcej opcji win zagranicznych, zarówno białych i czerwonych. Kultura picia wina się zmienia i coraz więcej Chińczyków sięga po tą opcję, jednak są oni wciąż w mniejszości. Tym samym wybór i jakość win w Chinach jest niewielka, a możliwości zakupu wina na kieliszek ograniczone. Nawet w ‘wine bars’ często trzeba zamawiać całą butelkę, a lista obejmuje zaledwie kilka pozycji. Ceny są odpowiednio wysokie.
8. Trzeba dać napiwek zanim się jeszcze zamówi taksówkę
W Chinach na ulicach widzie się tysiące taksówek. Jednak złapanie jakiejkolwiek na ulicy to łut szczęścia. Mimo że jest ich dużo, często są zajęte lub jadą na wezwanie. Nam się kilka razy udało, jednak lepiej udać się na postój taksówek albo poprosić o zamówienie. Można oczywiście zamówić w hotelu, alternatywnie poprosić o to w lokalnej knajpce (pod warunkiem, że zdołamy się dogadać), gdzie za pomocą jednej z chińskich aplikacji taksówka pojawia się chwilę później. Dużo osób używa aplikacje: najbardziej popularną jest lokalny Uber – DIDI. De facto, Didi zakupiło Ubera w Chinach w 2016 roku. Obecna aplikacja jest dostępna w języku angielskim, ale działa tylko z lokalnymi kartami płatniczymi… Podczas gdy w wielu krajach możemy korzystać z Ubera, w Singapurze i Malezji Graba, w Europie z Freenow (dawne MyTaxi), to w Chinach skazani jesteśmy na tradycyjne metody łapania taksówki. Na pocieszenie: ceny jakie widniały w DIDI (można podejrzeć, jeśli się ściągnie aplikację) pokrywały się z cenami wskazań licznika. Często wysoki popyt powoduje, że DIDI wychodzi drożej. Podobno do tego stopnia, że przy wysokim popycie trzeba dać kierowcy napiwek z góry, by w ogóle rozważył nasze wezwanie.
9. Detoks internetowy w kraju, gdzie wszystko jest online
Żyjemy w czasach, gdzie trudno nam wyobrazić sobie życie bez Internetu. Potrzebujemy informacji – szukamy w Google; potrzebujemy dotrzeć do celu – odpalamy Google Maps; potrzebujemy skontaktować się z rodziną czy znajomymi – wysyłamy im wiadomość przez WhatsApp, Messengera czy Line. No i obowiązkowo musimy sprawdzić social media jak Facebook czy Instagram, a wieczorem film na Netflix. O tym wszystkim możemy zapomnieć w Chinach. W kraju, gdzie wszystko wydaje się być online, skanowanie kodów QR i płatności online na porządku dziennym, wspomniane wcześniej strony i aplikacje są niedostępne. Wynika to ze wspomnianej cenzury Internetu. Usługi Google od 2014 są całkowicie zablokowane, Facebook czy YouTube są nieodstępne od 2009. Jeśli przed wyjazdem nie zaopatrzysz się w VPN, jesteś ‘skazany’ na internetowy detoks. Jeśli działasz na Androidzie i masz ustawioną przeglądarkę Google‘a, to nawet nie poserfujesz po Internecie. Trochę lepiej mają się użytkownicy iPhone, bo zarówno Safari, jak i mapy działają. Alternatywą jest używanie chińskich odpowiedników aplikacji 😉
- Baidu Tieba (Google Search)
- Baidu Maps i Tianditu (Google Maps)
- WeChat (WhatsApp)
- Toudou Youku (Youtube)
- Weibo (Twitter)
- Renren (Facebook)
- Alipay (PayPal)
- Baidu Baike (Wikipedia)
- Momo (Tinder)
10. Kubuś Puchatek jest zakazany
Od czasów kiedy Kubuś Puchatek został porównany do prezydenta Xi, a po kraju zaczęły krążyć obrazki porównujące prezydenta do bohatera kreskówek, rząd chiński nie uznał żartu na śmieszny, a wręcz przeciwnie – Kubuś Puchatek trafił na listę zakazaną. Wszystko zaczęło się od obrazka z wizyty prezydenta USA, Baracka Obamy w Chinach w 2013, a następnie w 2014 roku ponownie porównanie podczas wizyty japońskiego premiera, Shinzo Abe. Po kraju zaczęły krążyć memy i żarty, wizerunek ten został wykorzystany też przez komika Johna Olivera. W rezultacie, by podtrzymać pożądany wizerunek przywódcy, Kubuś Puchatek został zakazany, ale nam udało się go znaleźć!
11. Tablice rejestracyjną do samochodu wygrywa się w loterii
Aby ograniczyć korki i zanieczyszczenia powietrza w Pekinie, w 2011 została wprowadzona loteria tablic rejestracyjnych, która odbywa się co 2 miesiące. W grudniu 2018 roku w loterii było zarejestrowanych 3 miliony ludzi (China Daily, Beijing license plate: 8-year wait for new energy car, 31.01.2019). Jedna tablica przypada na 2000 aplikacji w przypadku tradycyjnych samochodów. Łatwiej uzyskać tablice rejestracyjną w przypadku samochodu eco – elektrycznego czy hybrydy. W 2018 roku przydział wynosił 100 000 nowych tablic, z czego 38 000 jest przyznanych indywidualnym użytkownikom tradycyjnym samochodom. (Bloomberg Businessweek In Beijing, You Have to Win a License Lottery to Buy a New Car, 27.02.2019). Tym samym czeka się po kilka lat zanim dostanie się tablice rejestracyjną, która jest powiązana z osobą, a nie samochodem. Podobne restrykcje i loterie mają miejsce też w innych miastach jak Szanghaj czy Shenzhen. Na drogach łatwo można rozpoznać samochody, gdyż tradycyjnie mają one niebieskie tablice, elektryki zielone, dyplomatyczne czarne, a służby państwowe białe.
12. Salony samochodowe na każdym kroku
Przy ograniczeniach w zakresie możliwości uzyskania tablicy może początkowo zaskoczyć ilość salonów samochodowych. Przechadzając się po centrach handlowych i ulicach zauważa się na każdym kroku salony zarówno znanych marek samochodów luksusowych, jak i chińskich producentów. Tesla, Lamborghini, ale również marki jak Byton czy Nio są ciągle widoczne. Wiele z oferowanych samochodów to jednak elektryki. Chiny to największy rynek samochodów elektrycznych. W 2018 roku sprzedano więcej samochodów elektrycznych niż we wszystkich pozostałych krajach świata. Łatwiej dostać zieloną tablicę rejestracyjną, ale jest to opcja dużo droższa i często niedostępna dla przeciętnego obywatela. Ponadto w opinii ludzi infrastruktura ładowania nie jest jeszcze odpowiednio rozbudowana, co może stanowić problem przy dalszych podróżach. Nie mniej jednak rząd chiński stawia na samochody elektryczne, wprowadza subsydia i odpowiednie przepisy, promuje tą gałąź gospodarki i inwestuje w infrastrukturę ładowania, jednocześnie ograniczając sprzedaż (tablice rejestracyjne) tradycyjnych samochodów. A dla turysty zwiedzanie salonów samochodowych i oglądanie często niedostępnych w Europie marek może stanowić alternatywną formę zwiedzania 😉
*Warto wspomnieć, że Chiny to ogólnie największy producent samochodów pod kątem wolumenu , ale większość jest produkowana na rynek lokalny. Od 2009 roku roczna produkcja samochodów przekroczyła produkcję UE albo USA i Japonii razem. „Wielka czwórka” obejmuje SAIC Motor, Dongfeng, FAW and Chang’an.
13. Jedne z najdroższych dzielnic wciąż bez powszechnej kanalizacji
Mowa o tradycyjnych zabudowaniach, czyli hutongach. Znajdujące się w centrum miasta – przykładowo na tyłach placu Tienanmen czy Zakazanego Miasta – są obecnie chronione przed wyburzeniem. Ma to na celu zachowanie dziedzictwa kulturowego. Hutongi to system wąskich uliczek wyznaczonych przez siheyuan (tradycyjne zabudowa z dziedzińcem w srodku). Obecnie hutongi przeżywają swój renesans: powstają tam hotele, restauracje, butiki, bary, lokalne browary. Ze względu na położenie w centralnych częściach miasta oraz ich popularność ceny nieruchomości rosną. Część budynków jest modernizowanych i przystosowywanych do współczesnych wygód i potrzeb, ich wynajem jest dwukrotnie wyższy niż w przypadku luksusowych nowoczesnych apartamentów w mieście. Jednocześnie duża część budynków wciąż nie posiada własnej kanalizacji, a ludzie tradycyjnie korzystają z toalet publicznych, które napotykamy na każdym kroku. Nawet idąc do popularnego baru w hutongu możemy zostać odesłani do pobliskiej toalety publicznej. Na nasze szczęście przed olimpiadą letnią w Pekinie system toalet publicznych został usprawniony i zmodernizowany.
14. Paszport zawsze pod ręką
Nikogo nie trzeba przekonywać, że paszport jest potrzebny podczas podroży. Jednak w Chinach lepiej zawsze go mieć pod ręką. Będzie potrzebny nie tylko do obowiązkowego meldunku (jeśli wybieramy nocleg w hotelu, to zrobią to za nas), ale również podczas przemieszczania się pociągiem: bilet jest imienny i powiązany z paszportem. Nawet rezerwacja biletu do Zakazanego Miasta jest przypisana do paszportu i jest sprawdzany przy wejściu do zabytków.
15. Sprawdź, skąd i dokąd podróżujesz
W przypadku dużych miast jak Pekin czy Szanghaj trzeba pamiętać, żeby sprawdzić skąd podróżujemy. Przyzwyczajeni w Europie do jednego głównego lotniska czy dworca centralnego możemy mieć niemiłą niespodziankę. Oba miasta mają po:
-Dwa międzynarodowe lotniska:
- Pekin: Beijing Capital International Airport, Beijijng Daxing International Airport
- Szanghaj: Shanghai Pudong Airport, Shanghai Hongqiao International Airport
-Kilka dworców autobusowych:
- Pekin (3): Beijing South, Beijing West, Beijing Railway Station;
- Szanghaj (4): Shanghai Hongqiao Railway Station, Shanghai Railway Station, Shanghai South Railway Station i Shanghai West Railway Station
-Dziewięć terminali autobusów długodystansowych:
- Pekin: Beijing Capital International Airport Bus Station, Beijing Lianhuachi Bus Station, Beijing Liuliqiao Bus Station, Beijing Lizeqiao Bus Station, Beijing Muxiyuan Bus Station, Beijing Sihui Bus Station, Beijing Xinfadi Station, Beijing Yongdingmen Bus Station, Beijing Zhaogongkou Bus Station;
- Szanghaj: Intercity Bus Terminal, Pudong Airport Long-distance Bus Station, South Long-distance Bus Station, Hongqiao West Long-distance Bus Station, East Long-distance Bus Station, aka Bailianjing Coach Station, North Long-distance Bus Station, Jiaotong Dazhong Long-distance Bus Station, Nanhui Coach Station, Hutie Long-distance Bus Station
Do tego dochodzi rozbudowany system metra. Szanghaj ma najdłuższy system metra na świecie, zaraz po nim plasuje się Pekin. Metro w Szanghaju ma 676 km długości, 413 stacji i 16 linii metra. Pekin to 670km długości, 394 stacje i 23 linie metra. Do 2021 roku planowane jest osiągniecie łącznie 998 km długości metra w Pekinie. Już obecnie jest najbardziej ruchliwym metrem na świecie z średnio ponad 10 milionami przejazdów dziennie. Lepiej, żebyśmy wiedzieli dokąd zmierzamy 🙂
16. Unikaj świąt narodowych
Przed zakupem biletów do Chin sprawdź, czy przypadkiem nie planujesz wyjazdu w trakcie lokalnych świąt. Wtedy podróżują Chińczycy. Dotyczy to zwłaszcza rocznicy utworzenia ChRL 1 października i następującego tygodnia zwanego Golden Week, jak również Mid-Autumn Festival w połowie września. U nas przez przypadek pobyt w Chinach przypadł właśnie na to pierwsze, w dodatku 70 rocznicę utworzenia ChRL. W skrócie: tłumy, tłumy, tłumy… Część zabytków pozamykana przez pierwsze dni, stacje metra i ulice wyłączone z ruchu, alternatywne drogi dla pieszych (kilkukrotnie dłuższe niż normalne), wszędzie kolejki. Nawet lotnisko zamknięte na kilka godzin w trakcie parady narodowej. Całość przypomina bardziej walkę o przetrwanie niż wakacje. W 2019 ponad 800 milionów Chińczyków podróżowało w czasie Golden Week, z czego okoła połowa za granicę. Głównym krajowym kierunkiem jest Pekin, a w 70 rocznicę ChRL dodatkowo aspekty patriotyczne przemawiały za wyborem tej destynacji.
Przedstawione informacje są stanem na październik 2019.