Moja miesięczna podróż po Nowej Zelandii pozwoliła mi lepiej poznać ten kraj zarówno z perspektywy czterech jak i dwóch kół. Poruszanie się po Nowej Zelandii okazało się bardzo proste i bezproblemowe, już pierwszego dnia poczułam się ‘jak w domu’. Nawet będąc sama, nie napotykałam na żadne problemy. Drogi są dobrze oznakowane, chociaż czasami wąskie i kręte; ruch jest płynny, a kierowcy uprzejmi i wyluzowani. Można spokojnie podziwiać krajobrazy i napawać się otaczającą nas przyrodą, która zmienia się wraz z tym jak przemieszczamy się po obu wyspach.
Więcej na ten temat: http://agiontheway.pl/nowa-zelandia-od-plaz-po-lodowce-objazd-po-kraju-kiwi/
WYPOŻYCZENIE SAMOCHODU / MOTOCYKLA
W Nowej Zelandii jest wiele wypożyczalni samochodów, zarówno znanych międzynarodowych korporacji, jak i lokalnych biur. W zakresie motocykla wybór oczywiście jest mniejszy, ale też bez problemu można na miejscu go wypożyczyć. W obu przypadkach pojazdy były w zasadzie nowe i w dobrym stanie technicznym, a cały proces wynajmu przebiegł bezproblemowo i nie odbiegał w niczym od innych krajów. Wybór ograniczał się w zasadzie do ceny, modelu i ogólnego ratingu wypożyczalni ze strony klientów.
Warto jednak zwrócić uwagę na następujące sprawy (stan na grudzień 2018):
– w Nowej Zelandii oficjalnie nie jest wymagane Międzynarodowe Prawo Jazdy, ale większość wypożyczalni wymaga angielskiego tłumaczenia lokalnego prawa jazdy. Przy wypożyczeniu samochodu poprosili mnie o takowe tłumaczenie, przy motocyklu wystarczyło polskie prawo jazdy. Z policja do czynienia nie miałam. W każdym razie warto mieć ze sobą ten dokument, bo jego wyrobienie jest bezproblemowe, a może nam zaoszczędzić dużo kłopotów. W Nowej Zelandii obowiązuje Międzynarodowe Prawo Jazdy wg Konwencji genewskiej z 1949 roku. Więcej odnośnie dokumentów znajdziesz tutaj: http://agiontheway.pl/pakowanie-najbardziej-nielubiany-etap-podrozy-cz-i/
– duża część wypożyczalni ma osobną flotę przeznaczoną na Wyspę Północną i Południową. Dalej jest to jedna rezerwacja, ale przemieszczając się samochodem z Wyspy Północnej na Południową należy zwrócić samochód w Wellington, zabrać bagaże na prom, a następnie podstawiony jest nowy samochód w Picton. Ze względu na fakt, że najpierw kupiłam bilet na prom wraz z przewozem samochodu, a potem okazało się, że większość wypożyczalni stosuje politykę dwóch flot, musiałam znaleźć taką, która zezwala na transport samochodu. Ostatecznie okazała się to również opcja wygodniejsza i szybsza niż bieganie z wszystkimi bagażami. Znane wypożyczalnie jak Avis, Budget, Thrifty stosują politykę dwóch flot. Osobiście skorzystałam z Ezi (www.ezicarrental.co.nz ), która ma jedną flotę na obie wyspy, zezwala na przewóz samochodu promem, a jednocześnie ma dobre oceny ze strony klientów, do czego się dołączam.
– Rezerwując bilet na prom w procesie rezerwacji należy podać model pojazdu i numer rejestracyjny. Oczywiście w danym momencie go nie mamy – jako model zaznaczamy ‘Rental vehicle’, a pod numerem rejestracyjnym ‘TBA’. Po wypożyczeniu samochodu, a przed rejsem, należy dosłać informację odnośnie samochodu i rezerwacja jest uaktualniana.
JAZDA PO NOWEJ ZELANDII
Przede wszystkim w Nowej Zelandii obowiązuje ruch lewostronny! Trzeba się przestawić na jazdę po drugiej stronie jezdni, a nawet na odwrotne ustawienie kierunkowskazów i wycieraczek… Czyli przez pierwsze dni, kiedy chcemy skręcić, włączamy wycieraczki 🙂 Generalnie pamiętamy, że trzymamy się lewej strony jezdni, a na rondo wjeżdżamy zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
W Nowej Zelandii kierowcy stosują się do przepisów drogowych, zwłaszcza ograniczeń prędkości: 50km/h w strefie zabudowanej i 100km/h poza strefą zabudowana (dla pojazdów >3500kg obowiązuje limit 90km/h), o ile nie ma innych wskazań. Rzadko zdarza się, żeby ktoś jechał szybciej niż pozwalają na to przepisy. Przy nadmiernym przekroczeniu prędkości (np. 150km/h przy ograniczeniu do 100km/h) ryzykujemy utratą prawa jazdy i sprawą sądową.
Generalnie na drogach nie ma dużego ruchu. Na Wyspie Południowej spotyka się więcej kierowców turystów, którzy nie zawsze potrafią jeździć po górskich, krętych drogach. Poza tym jedynym zagrożeniem mogą być owce i konie na drodze, ale te raczej trzymają się one terenów zielonych. Ruch więc jest spokojny, przepisy nie odbiegają od europejskich, warto jednak pamiętać o następujących rzeczach:
– wspomniany ruch lewostronny i respektowanie ograniczeń prędkości;
– na rondzie wyrzucamy kierunkowskaz;
– parkujemy zgodnie z kierunkiem jazdy (tj. jeśli zobaczymy miejsce po drugiej stronie jezdni, nie możemy zaparkować ‘pod prąd’;
– odcinki między stacjami benzynowymi potrafią być duże, więc lepiej nie zostawiajmy tankowania na ostatni moment;
– ograniczenia prędkości na żółtym tle na krętej drodze to prędkości zalecane. Obowiązują nas ograniczenia dla danego obszaru. Strzałki wskazują kierunek zakrętu;
– nie wolno przekraczać ciągłej żółtej linii, jeśli jest od naszej strony jezdni;
– wszyscy pasażerowie muszą mieć zapięte pasy. Dzieci do lat 7 muszą być w fotelikach;
– w Nowej Zelandii jest dużo mostów i miejsc na drodze, które zwężają się do jednego pasa. Jeśli mamy czerwoną strzałkę należy ustąpić pierwszeństwa pojazdowi z naprzeciwka .
– użycie telefonu jest dozwolone tylko wtedy, kiedy znajduje się w uchwycie;
– wymagane jest angielskie tłumaczenie prawa jazdy, a przy pobycie ponad 12 miesięcy nowozelandzkie prawo jazdy;
– Nowozelandczycy to społeczeństwo obywatelskie. Jeśli zobaczą coś niepokojącego na drodze, w trosce o bezpieczeństwo kierującego, swoje i innych uczestników ruchu, będą informować policję lub wypożyczalnie. Do tego stopnia, że dowiesz się szybciej z wypożyczalni (telefon i mail równocześnie), że schodzi Ci powietrze z koła zanim sam poczujesz lub zauważysz przy najbliższym parkingu.
– większość dróg jest bezpłatna. Jeśli wjedziemy na płatny odcinek – na Wyspie Północnej na północ od Auckland znajdują się 3 odcinki płatne – będą znaki informujące przy drodze. Nie ma tradycyjnych stanowisk z szlabanami do płacenia. Opłatę należy wnieść online lub na wskazanych stacjach benzynowych w określonym czasie
Wykaz płatnych dróg (EN): https://www.nzta.govt.nz/roads-and-rail/toll-roads/toll-road-information/where-the-toll-roads-are/
Formy płatności (EN): https://www.nzta.govt.nz/roads-and-rail/toll-roads/ways-to-pay/
Więcej o prowadzeniu pojazdów i poruszaniu się po Nowej Zelandii dla turystów (EN): https://www.nzta.govt.nz/safety/driving-safely/visiting-drivers/
PROMEM MIĘDZY WYSPĄ PÓŁNOCNĄ A POŁUDNIOWĄ
Wyspa Północna i Południowa przedzielone są Cieśniną Cooka. Jedyną opcją przedostania się z jednej części na drugą jest prom, który kursuje kilka razy dziennie między Wellington a Picton. Dwie główne firmy, oferujące usługi przewozu to Bluebridge (www.bluebridge.co.nz) oraz Interislander (https://booking.interislander.co.nz). Oba promy płyną podobnie – około 3.5h, więc tak naprawdę wybór to głównie godzina i cena. Rezerwując wcześniej można skorzystać z oferty ‘saver’ i kupić bilety po obniżonej cenie. U mnie wybór padł na Bluebridge i okazało się, że przez wypadek wybrałam logistycznie lepiej. Ogólnie promy wypływają z portu, znajdującego się na przedmieściach Wellington, do którego trzeba specjalnie dojechać, co zwłaszcza wcześnie rano powoduje, że musimy wstać jeszcze wcześniej, jeśli zatrzymujemy się w centrum stolicy. Bluebridge natomiast wypływa z centrum miasta, zaraz obok dworca głównego. Jeśli zatrzymujemy się w mieście i planujemy zwiedzać Wellington, może okazać się to opcją wygodniejszą: łatwiejszy i krótszy dojazd do punktu wyjazdu. W Picton natomiast jest jeden port. Kupując bilet, warto pamiętać, że check-in zaczyna się na 2h przed wypłynięciem, a bramka zamyka się na godzinę przed rejsem. Jeśli wybierzemy rejs o 8 rano oznacza to, że po 6 rano musimy być na miejscu… Na promie znajdują się restauracja i kawiarnia, więc nie trzeba wcześniej zaopatrzać się w picie i jedzenie. Rejs sam w sobie to doskonała okazja do podziwiania Cieśniny Cooka – zatoki, wysepki, bujna roślinność, a przy odrobinie szczęście można zobaczyć delfiny czy wieloryby.
BĄDŹ W KONTAKCIE – TELEFON I INTERNET
Podróżując w obecnym świecie trudno obyć się bez Internetu. Na szczęście w Nowej Zelandii nie ma problemu z zakupem karty SIM – nie potrzeba żadnych dodatkowych dokumentów. Po prostu wkładamy kartę do telefonu i gotowe. Trzy główne firmy oferujące usługi telekomunikacyjne to: Vodafone, Skinny i Spark. Oferują one pakiety danych specjalnie przygotowane dla turystów, przy czym Vodafone można kupić już na lotnisku w strefie wolnocłowej (jeszcze przed odprawą paszportową). Jest to opcja tańsza o lokalne podatki (ok. 15%), a jednocześnie od razu mamy kontakt ze światem. Warto zwrócić uwagę, że Vodafone i Spark mają największy zasięg, co nie pozostaje bez znaczenia – zwłaszcza na Wyspie Południowej, gdzie zasięg często jest ograniczony.
Vodafone Travel SIM: https://www.vodafone.co.nz/travel-sim
Skinny Travel SIM: https://www.skinny.co.nz/pricing/nztravelsim/
Spark Prepaid: https://www.spark.co.nz/shop/mobile-plans/prepaid.html
Podczas gdy lokalne karty SIM zapewniają telefon i Internet, można jeszcze rozważyć rozwiązania globalne typu GlocalMe. Jednak w przypadku Nowej Zelandii, zwłaszcza przy dłuższym pobycie, bardziej opłacalna jest opcja karty lokalnej.
Poniżej moje zestawienia z końca 2018 roku:
INNE INFO PRAKTYCZNE
– WTYCZKI – w Nowej Zelandii obowiązują wtyczki typu I , takie same jak w Australii i części krajów azjatyckich; napięcie 230/240V. Jeśli nie mamy uniwersalnego adaptera, można z łatwością zakupić na miejscu, m.in. w sieci sklepów spożywczych Countdown lub elektronicznych Noel Lemming.
– NA GRANICY – na pobyty do 90 dni wiza w przypadku polskich paszportów nie jest wymagana (stan na 2018r). Na wjeździe wypełnia się kartę wjazdową z deklaracją celną. Do Nowej Zelandii nie wolno wwozić jedzenia ani żadnych produktów „żywych”, co przekłada się na to, że wyczyszczony sprzęt kampingowy, trekkingowy, motocyklowy itp.
– PIENIĄDZE – miejscowa waluta to dolar nowozelandzki. W większości miejsc nie ma problemu z płatnościami kartą. De facto przez cały pobyt w Nowej Zelandii nie używałam gotówki, tylko wszędzie płaciłam kartami, w tym kartą Revolut, która działała bez problemów, a nawet lepiej niż tradycyjne karty.